Czy wygrany proces z bankiem jest to pełny sukces? Jak duże jest ryzyko, że bank zażąda wynagrodzenia za korzystanie z kapitału? Jakie jest stanowisko polskich władz w tej sprawie? Czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podzieli opinię frankowiczów, czy banków w tej sprawie? Jakie ma znaczenie dyrektywa 93/13?
Spis treści
Walka frankowiczów z bankami wchodzi w decydującą fazę, ponieważ lada dzień będą miały miejsce dwa posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w pełnym składzie, co oznacza, że jej wyrok będzie miał przymiot zasady prawa, a co za tym idzie stanie się wiążący dla polskich sądów. Posiedzenia odbędą się kolejno: 13 kwietnia w związku z wnioskiem Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego oraz 15 kwietnia 2021 roku celem rozpatrzenia wniosku Rzecznika Finansowego. Oba posiedzenia i decyzje, które na nich zapadną będą miały kapitalne znaczenie dla wszystkich frankowiczów. Jedną z ważniejszych kwestii, jaką będzie zajmował się Sąd Najwyższy jest problematyka wynagrodzenia dla banków za bezumowne korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy kredytu frankowego.
Zagadnienie to jest o tyle istotne, że zajmuje się nim również Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jego waga polega na tym, że jeżeli SN i TSUE przychylą się do stanowiska środowiska bankowego, to wielu frankowiczów, nawet tych którzy wygrali już swoje procesy, może znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji.
Czy każdy frankowicz, który wygrał proces będzie musiał płacić wynagrodzenie dla banku?
Zanim rozstrzygnie się spór o wynagrodzenie przed SN i TSUE, należy przede wszystkim oszacować, kogo ten problem dotyczy. A krąg zainteresowanych poszerza się, albowiem, jak wskazują statystyki, już ponad 90% spraw wytaczanych bankom przez frankowiczów kończy się unieważnieniem umowy, a pozostałe jej odfrakowieniem. Oczywiście w przypadku przeliczenia umowy z uwzględnieniem LIBORu, kwestia wynagrodzenia dla banku jest bezprzedmiotowa, bowiem w takiej sytuacji umowa zawarta nadal obowiązuje.
Wynagrodzenie dla banków – za co się należy?
Postawione pytanie jest przewrotne, ponieważ zdaniem wielu ekspertów, prawników, ale przede wszystkim Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Finansowego i polskich władz, żadne wynagrodzenie, czy też zwrot kosztów bankom się nie należą.
Skąd wzięło się tak twarde stanowisko wyżej wymienionych? Otóż wynika ono z kilku powodów. Po pierwsze uznano, że prawo zarówno polskie, jak i europejskie broni zasady szczególnej ochrony konsumentów. A to z kolei implikuje brak konieczności doprecyzowywania dyrektywy 13/93. Po wtóre, skoro sądy polskie i TSUE uznały, że umowy kredytów waloryzowanych do waluty obcej są nieważne ze względu na stosowanie w nich klauzul abuzywnych oraz że niezgodne z prawem i dobrymi obyczajami jest nadużywanie przez banki pozycji przedsiębiorcy, to w takim przypadku nie może być mowy o rekompensacie dla nich. Płacenie wynagrodzenia lub, jak zaczęły to formułować niektóre banki, zwrotu kosztów związanych z bezumownym użyczeniem kapitału jest bezzasadne i prowadziłoby de facto do aberracji. Nie po to sądy unieważniają umowy, które działały na ewidentną szkodę konsumentów, aby ich następnie karać i wymagać od nich zapłaty wynagrodzenia dla banku.
Należy pamiętać, że instytucja unieważnienia umowy przez sąd ma na celu przywrócenie konsumentowi takiej pozycji prawnej, w jakiej znajdowałby się gdyby rzeczonej umowy
w ogóle nie zawierał.
Banki pozywają frankowiczów – czy słusznie?
Banki pozywają frankowiczów, jak chociażby obecnie najgłośniejsza sprawa w kwestii zapłaty wynagrodzenia, kiedy to Reiffeisen Bank pozwał państwa Dziubaków po ich wygranej w TSUE w 2019 roku. Banki, czy raczej ich pełnomocnicy procesowi odwołują się do argumentacji, która w ich opinii jest analogiczna do racji, jakie wykładają frankowicze. To znaczy, że po unieważnieniu umowy, obie strony znajdują się w takiej sytuacji prawnej, jakby umowa w ogóle nie została zawarta. Jednakże w opinii banków, ich sytuacja ekonomiczna jest znacznie gorsza od sytuacji konsumentów, bowiem ci faktycznie – czego nikt nie kwestionuje – otrzymali pieniądze, którymi mogli dysponować w sposób ograniczony
i nabywali za nie przeważnie nieruchomości. W rezultacie – po unieważnieniu umowy frankowicze zostają z nabytą nieruchomością bez żadnych konsekwencji ekonomicznych. A banki pozostają bez kapitału, który użyczyli (wynika to z przepisów ogólnych Kodeksu cywilnego dotyczących przedawnienia roszczeń).
Jest to koronny argument, jaki przedstawiają banki – to znaczy odwołują się do zasady słuszności i zastosowania art. 405 w związku z art. 410 Kodeksu cywilnego.
Czy frankowicze mają się czego obawiać?
Z dużą dozą prawdopodobieństwa – nie! Wiele wskazuje na to, że zarówno SN, jak i TSUE podzielą argumentację ekspertów, RF i RPO w sprawie możliwości dochodzenia przez banki roszczeń o zapłatę wynagrodzenia lub zwrotu kosztów za korzystanie bezumowne z kapitału. Obecna dyskusja, co nie wzbudza wątpliwości, ma charakter szumu medialnego. Jej celem jest odstraszenie frankowiczów od składania pozwów i dochodzenia swoich praw. Wynika to przede wszystkim z faktu, że frankowicze masowo wygrywają teraz w sądach.
Źródła:
- Ostałowski, Zaniechanie informacyjne banku jako podstawa roszczeń konsumenta dotyczących umowy kredytu denominowanego we franku szwajcarskim, PPH 2018, nr 4, s. 27-38.
- Jachimowicz, Przedawnienie wierzytelności a społeczne przeświadczenie
o konieczności ponoszenia konsekwencji swoich działań, PPP 2018, nr 7-8, s. 93-102. - Nowakowski, Kilka uwag na temat wypełniania luk w umowie kredytu frankowego powstałych po eliminacji niedozwolonej klauzuli walutowej, PPH 2020, nr 3, s. 27-33.
- Padrak, Nienależne świadczenie, Palestra 2007, nr 7-8, s. 25-33.