Sąd w Świdnicy wydał przełomowy wyrok. Czy frankowicze zapłacą za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy?
Spis treści
Które banki pozywają frankowiczów? Ile mogą wynosić odsetki? Jakie jest stanowisko Sądu Najwyższego?
Jak złożyć pozew frankowy? To pytanie zadaje wielu frankowiczów w ostatnim czasie. Dzieje się tak, ponieważ od 2019 roku frankowicze wygrywają w sądach, już około 95% spraw w pierwszej instancji skończyło się wygraną kredytobiorców. A co ważniejsze, od połowy 2021 roku niemal wszystkie te postępowania kończą się unieważnieniem umowy kredytu frankowego (denominowanego i indeksowanego). Zapytacie: a jak napisać pozew? Najlepiej poproście o pomoc doświadczonych ekspertów – nadal nie jest to takie proste, a procent przegranych spraw, to najczęściej efekt samodzielnej pracy lub kopiowanie wzorów z Internetu.
Wracając do meritum. W związku z tym, że frankowicze zaczęli masowo wygrywać spory z bankami (około kilkunastu procent z ponad 400 000 pokrzywdzonych kredytobiorców zdecydowało się na ścieżkę sądową), to banki przeszły do mocnej kontrofensywy. Pytanie tylko brzmi, używając nomenklatury wojskowej, czy uda się bankom przejąć inicjatywę na froncie?
Banki pozywają frankowiczów… i przegrywają
Banki podjęły konkretne działania, aby powstrzymać frankowiczów. Jednym z tych inicjatyw jest wzywanie do zapłaty, a nawet pozywanie swoich byłych (lub obecnych klientów) o zwrot kapitału wraz z odsetkami. Dokonuje się to w myśl interpretacji teorii dwóch kondykcji. Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 16.02.2021 roku (sygn. III CZP 11/20) uznał bowiem, że w razie unieważnia umowy kredytu frankowego stronom przysługują dwa niezależne roszczenia, a nie, jak miało to miejsce przed uchwałą, kiedy to niektóre sądy opowiadały się za teorią salda. Dla porządku przypominamy – teoria salda polega na tym, że dochodzi do wzajemnych potrąceń roszczeń, co nie było korzystne dla wygranych frankowiczów. Uchwała SN naprawiła i wyjaśniła sytuację.
W związku z powyższym niektóre banki, jak BPH, Reiffeisen czy mBank zaczęły z początku nieśmiało, potem coraz częściej wysuwać roszczenia w stronę frankowiczów o zwrot kapitału wraz z odsetkami.
Aby zrozumieć, po co banki to robią trzeba poznać szeroki kontekst sytuacji. Sektor bankowy jest w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ problem frankowiczów dotyczy wszystkich, niezależnie od wielkości sumarycznej i procentowej portfela kredytów hipotecznych indeksowanych lub denominowanych. W związku z tym należy zniwelować straty. Wzywanie frankowiczów, którzy już wytoczyli powództwo lub wygrali postępowania sądowe o zwrot kapitału i zapłatę odsetek ma zniechęcić, lub powiedzmy wprost, wystraszyć przyszłych kredytobiorców przed wytaczaniem powództwa. Kolejnym celem jest z pewnością to, że banki liczą na chociażby jeden pozytywny dla banków wyrok. Ale takiego póki co nie ma.
Banki żądają zapłaty i tłumaczą się, że nie może być tak, że one pożyczyły pieniądze swoim klientom i nie otrzymają zwrotu kapitału. Oprócz tego doliczyły sobie odsetki, za korzystanie bezumowne z kapitału. Wytaczanie powództw teraz jest również uwarunkowane tym, że banki boją się szybkiego upływu biegu przedawnienia roszczeń. Wiele z nich więc wytacza powództwa i składa wniosek o ich zawieszenie do czasu ostatecznego zakończenia sporu głównego o ważność umowy kredytowej. Wytoczenie powództwa i jego zawieszenie przerywa trzyletni bieg przedawnienia.
Według przewodniczącego Wydziału Frankowego (XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie) pozwów banków przeciwko kredytobiorcom nie jest tak wiele, jak donoszą media. Warto zwrócić uwagę, że do SO w Warszawie spływa niemal połowa spraw frankowych.
Jak do tej pory doczekano się pierwszego wyroku w Sądzie Okręgowym w Świdnicy. Powództwo banku zostało oddalone.
Co oznacza przegrana banku dla frankowiczów?
Według ekspertów rok 2022 będzie okresem, w którym spór frankowiczów z bankami wejdzie w nowy etap. Jasnym jest, że frankowicze wygrają konflikt, ale obecnie bój trwa o to, jak będzie wyglądała ta wygrana. Wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy jest pierwszym krokiem do pognębienia banków i utrąca ich linie obrony. Co prawda wyroki polskich sądów powszechnych są niezależne i jedynie niektóre orzeczenia Sądu Najwyższego mają moc zasady prawnej, ale z pewnością sędziowie oraz eksperci nie pozostawią tego wyroku bez komentarza w przyszłych sprawach.
TSUE i Sąd Najwyższy milczą
Wyrok Sądu Okręgowego nie ma mocy wiążącej dla pozostałych sądów. Tę mają orzeczenia Sądu Najwyższego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. One jednak nadal milczą. Na stanowisko TSUE przyjdzie frankowiczom i bankom poczekać, być może do 2023 roku. Dopiero wówczas istnieje szansa na wytyczenie, jak w przypadku wyroku TSUE w sprawie Dziubaków na powstanie spójnej linii orzeczniczej.
Podsumowując – wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy jest pierwszym i ważnym wyrokiem, ale nie najważniejszym. Albo sądy masowo zaczną oddalać powództwa banków o zapłatę kapitału i odsetek, albo dopiero wyrok TSUE i Sądu Najwyższego rozwiążą ten problem prawny.